Frank Wilczek Noblista w dziedzinie fizyki z roku 2004 r. nie ukrywa, że ma polskie korzenie. Nagrodę otrzymał wspólnie z profesorami Davidem J.Grossem i H.Davidem Politzerem za badania nad najmniejszymi elementami materii zwanymi kwarkami. Ich badania opublikowane w 1973 roku doprowadziły do powstania teorii chromodynamiki kwarkowej. Miał wtedy 22 lata i był jeszcze studentem. Od wielu lat marzył o tej prestiżowej nagrodzie. Zawsze blisko dni, kiedy ogłaszano laureatów serce biło mu mocniej. Właśnie był pod prysznicem, gdy żona Betsy Devine zawołała:- Frank chodź szybko dzwonią ze Sztokholmu. Tak ziściły się marzenia naukowca. [Młodzieńcze pasje Franka - muzyka i nauka - zdjęcia obok i poniżej]. Po otrzymaniu nagrody nobla zwrócił się do pana profesora Tadeusza Gromady, dyrektora Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce, aby odnalazł miejscowość, z której pochodzi jego rodzina. Wiedział, że były to Babice. Jednak miejscowości o takiej nazwie jest w Polsce kilkanaście. Z tego względu w polskiej prasie ukazały się notki, iż rodzina pochodzi z Babic koło Warszawy albo koło Krakowa. Profesor Gromada pocztą elektroniczna zwracał się do Urzędów Gminy w wielu miejscowościach o nazwie Babice na terenie całego kraju. Te poszukiwania doprowadziły go do Krzywczy, gdzie Pani Zofia Seńczyszyn pracownik Urzędu Gminy odnalazła w księgach metrykalnych zapis o zamieszkiwaniu na terenie Babic nad Sanem pow. Przemyski Pani Franciszki Żybury ur. 27 listopada 1902 r. – babci noblisty. Tą informacją podzieliła się ze mną. Od tego momentu prowadziłem poszukiwania rodziny noblisty na terenie Babic oraz prowadziłem korespondencję z prof. T. Gromadą, a następnie bezpośrednio z panem Frankiem Wilczkiem. Przełomowym wydarzeniem w poszukiwaniach było moje spotkanie z panią Moniką Korytko, córką Czesława Zawadowicza, która odnalazła w archiwum rodzinnym dokumenty świadczące o pokrewieństwie ojca z panem Wilczkiem. Analizując te dokumenty oraz mając inne informacje odnalezione w Urzędzie Stanu Cywilnego w Krzywczy przez p. Zofię Seńczyszyn stwierdziłem, iż najstarszym krewnym rodziny Wilczków był dziadek Franciszki Żybury nazywał się Franciszek Łacheta ożeniony z Marianną Gajda (ślub odbył się w Babicach 18.11.1901 r.) z tego związku znane są imiona trzech dzieci: Karoliny, Maryanny oraz Jana. Karolina Łacheta wyszła za mąż za Stanisława Żyburę z tego związku narodziła się 1902 r. Franciszka Żybura (obok arkusz ocen zachowany w miejscowej szkole - rok szkolny 1915/1916, poniżej zdjęcie ślubne). Ojciec Franciszki pracował jako leśniczy u księdza proboszcza Wojciecha Prugara w Babicach, a matka nie pracowała. W 1921 r. wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Siostra Karoliny Maryanna miała córkę Bronisławę, która wyszła za mąż za Tomasza Jurkiewicza, posiadali oni dwie córki: Stanisławę i Ewę (jej losy nie są znane). Stanisława wyszła za mąż za Władysława Zawadowicza. Z tego małżeństwa urodziło się 3 dzieci. Czesław mieszkający w Babicach, Krystyna mieszkająca w Nysie oraz Anna Prokop mieszkająca w USA od 16 roku życia. Pan Czesław Zawodowicz, jako jedyny z rodziny mieszka w Babicach. Jest bardzo zdziwiony, iż ma tak sławnego krewniaka. Jest to pokrewieństwo w trzecim pokoleniu. Odnalezione przeze mnie arkusz ocen w szkolnym archiwum w Babicach stwierdza, iż w latach 1910 – 1916 babcia noblisty chodziła do szkoły w Babicach i była bardzo dobrą uczennicą. Również odnalazłem miejsce, w którym stał rodzinny dom Żyburów. Oczywiście po tylu latach stoją tam inne zabudowania. Te wszystkie informacje przesłałem p. Frankowi Wilczkowi, który bardzo się ucieszył z odnalezienia rodzinnej miejscowości babci oraz z rodziny, z którą nawiązał pisemny kontakt. Również na moje listy odpisał i podzielił się swoimi wspomnieniami związanymi z babcią Franciszką i Polską, pisał: Mam wiele szczęśliwych wspomnień związanych z moją babcią. Była ona bardzo energiczną i stanowczą kobietą, która uwielbiała gromadzić swoją rodzinę wokół stołu z polskimi tradycyjnymi potrawami. Moimi ulubionym przysmakami były polskie pierogi i kiełbaski. A oto jedna z moich ulubionych historii o mojej babci: Podczas wielkiego kryzysu w Stanach w latach 30 – tych rząd tworzył stanowiska pracy dla ludzi, którzy ją stracili. Mój dziadek Jan Wilczek, nie uzyskał jednak posady, gdyż rodzina nie była wystarczająco biedna (mieli swój własny dom). Kiedy babcia dowiedziała się, że jej mężowi odmówiono pracy, złapała dwójkę swoich dzieci i pośpieszyła do miejsca, gdzie tę pracę przydzielano (w tym czasie mój tata był małym szkrabem, a wujek Walter był niemowlęciem). „Kto tu jest szefem ?” zażądała odpowiedzi, torując sobie drogę w kolejce oczekujących do pracy. „ Czy to pan jest tym człowiekiem, który odmówił mojemu mężowi pracy, ponieważ mamy dom?”. Kierownik próbował się wytłumaczyć, ale moja babcia nie słuchała. Powiedziała - „dobrze proszę pokazać tym dzieciom, jak jeść cegły i zaprawę murarską. Jeśli mój mąż nie ma pracy, one będą musiały to jeść” – mówiąc to wręczyła kierownikowi niemowlę, a starszego chłopca posadowiła na biurku (...)
Dziadek Wilczek dostał w tym dniu pracę, dzięki energii i stanowczości swojej żony.
24 XI Frank Wilczek odwiedził Babice. Swoją rodzinę p. Zawadowiczów, a w szkole odsłonił tablicę nadając swoje imię jeden z klas.
Piotr Haszczyn
Prawa autorskie zastrzeżone!
23 XI 2010 r. W 3 RODZICĘ WIZYTY W NASZEJ SZKOLE F.WILCZKA OTRZYMALIŚMY MIŁY LIST:
Drodzy Uczniowie! Mam bardzo ciepłe wspomnienia z mojej wizyty w Babicach. Bardzo mile wspominam szkołę i poznanych nauczycieli oraz uczniów. Moja rodzina pochodziła z Babic, ale teraz mieszka na całym świecie. Mam nadzieję, że wszystkie Wasze marzenia i ciężka praca przyniosą Wam sukcesy i satysfakcję. Z poważaniem Frank Wilczek.
Wiersze z konkursu o Franku Wilczku: http://www.spbabice.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=192&Itemid=195