ALICJA CHRUŚCICKA 

                           Wrzesień 1939 - wyczyny 11 KDP i jej dowódcy. 

    Od tamtych wydarzeń minęło 67 lat. Emocje już dawno opadły i na chłodno podchodzimy do literatury o wojnie. Ale to, co wydarzyło się tamtego września tamtej dywizji pod dowództwem płk Bronisława Prugara Ketlinga nie może przeminąć bez echa. Prawicowy dowódca i jego dywizja. To oni tu na Podkarpaciu w akcji wrzesień rozpaczliwie bronili tego skrawka Ojczyzny.

    Jaki był dla nich ten wrzesień? „Polski wrzesień… Rozsłonecznione dni i ciepłe noce pod gwieździstym niebem. Pola, wyschnięta ziemia, spieczone trawy i rzeki zdegradowane do roli płytkich strumieni…. Wszystko jakby się sprzysięgło przeciwko nim, a sprzyjało bez reszty najeźdźcom. Piekło tryumfowało. Jego wysłannicy spadli wczesnym świtem na uśpione, spokojne wioski i miasta. Z szyderczym śmiechem tratowali, palili i niszczyli bezlitośnie wszystko, co w przyszłości nie miało mieć dla nich większej wartości użytecznej.”(Jerzy Czech)

   Generał Brauchitsch głównodowodzący Wermachtu kładł nacisk na błyskawiczne zakończenie kampanii polskiej. „Należy za wszelką cenę zdobywać teren i czas. Trzeba niszczyć wszędzie i wszystko, co stanie na naszej drodze. Nie ma miejsca na litość w tej wojnie! Niech nasi żołnierze w dalszym ciągu palą zabudowania. Niech łuny pożarów wyznaczają nasze postępy i wykreślają aktualną linię frontu. Doda to ducha naszym żołnierzom i pozwoli na lepsze orientowanie się w terenie.” - określał zachowanie wojsk III Rzeszy.Napastnicy nasyceni takim jadem nienawiści, naznaczeni napisem na czarnych wstążkach „SS-STANDARTE „GERMANIA” reprezentanci kraju z trupią czaszką i skrzyżowanymi piszczelami na furażerkach, zalążek poważnej w przyszłości Wafen-SS ze sprzączkami pasów z wiernopoddańczym napisem „Fuhrer und Heimat” (Wódz i Ojczyna), parli na wschód celem zdobycia dla swojego narodu przestrzeni życiowej, kosztem niezliczonej ilości ofiar.

   Obrońcy z wpisanym w serca hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna” w zielonych mundurach z orzełkiem -królem przestworzy- na furażerkach walczyli z zaciekłością broniąc się do ostatka, „Aby dochować wierności” swojej Ojczyźnie. Szli w nierówny bój z pieśnią na ustach „nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy, Polski my naród, polski ród, Królewski szczep piastowy….” Tu na Podkarpaciu obroną dowodził gen. brygady Łukoski. Odcinek Kołaszyce - Brzostek obsadził 11 Karpacką Dywizją Piechoty pod dowództwem płk Bronisława Prugara Ketlinga, której przyszło się mierzyć z napływającymi oddziałami niemieckiej 7 dywizji bawarskiej piechoty.Różnice w uzbrojeniu i sprzęcie były niezwykle duże na niekorzyść 11 KDP, która miała jedynie przewagę w niezwykłym zmyśle organizacyjnym i umiejętnościach taktyki walki swego dowódcy. 11 KDP utraciła kontakt z 10 BK, wskutek czego jej dowódca przyjął za taktykę walki obronę okrężną. Tak charakteryzuje go Jerzy Czech w książce „Krach SS Germani”.cyt.” Płk Prugar Ketling zasępił się. ….Zbyt był zajęty sprawami większej wagi by zwracać uwagę na drobiazgi. Przeprowadzał intensywną pracę myślową, od której zależał los żołnierzy. Próbował wysłać zmysły w przyszłość, na przeszpiegi. Z twarzy jego nie znikał wyraz głębokiej troski. Półkownik czuł na sobie ciężar wielkiej odpowiedzialności.”

    Pod Baryczą pierwsze starcie, i pierwsza porażka niemieckiej 7 dywizji, która ostudziła ją na kilka godzin. Twarze zmęczonych piechurów 11 KDP rozjaśniały uśmiechem. Dalej na linii Bachórz - Dubiecko - Przemyśl osaczała ona z kilku stron niemieckie dywizje a wycofując się miała przed sobą w natarciu 7 dywizję bawarską. Z nieba na wsie i miasta spadły flagi napastnika dla podkreślenia, że zajmuje on terytorium i sugeruje poddawanie się narodu polskiego.11 września przerywa się łączność pomiędzy 11 KDP i dowódcą GO, który w tym dniu wielokrotnie zmieniał miejsce swojego postoju. Jaką grę prowadził gen. Łukowski nie nam sądzić, Niemniej jednak od tej chwili dowódca 11 KDP zdany był niejako sam na siebie. W prawdzie rozkaz przełożonego jest prawem, a posłuszeństwo świętym obowiązkiem w każdej chwili, ale nikt nie zwolnił nikogo od odpowiedzialności przed Bogiem. Już w okolicy Nienadowej pomiędzy nagimi wzgórzami oberwało się niemieckiej piechocie. Popisali się artylerzyści trafiając w wiele pojazdów wroga i zamieniając je w szmelc. Po tym sukcesie płk Prugar Ketling nie zawahał się poprosić o zmianę rozkazu i odstąpienia od walki z 7 Dywizją Bawarską w miejscowości Babice i nie doczekawszy się akceptacji samowolnie zaryzykował realizację walki wg swojej koncepcji, mając na uwadze starą prawdę, że czasem pewne zwycięstwo zmienia się w sromotną klęskę. Tu tego skrawka Ojczyzny nie śmiał zbrukać niczyją krwią. Dla niego to miejsce było święte. Tu udał się na modlitwę do kościoła, aby prosić o opiekę na froncie, aby pożegnać się ze swoim stryjem. Wszedł z grupką oficerów do świątyni na mszę. O ocalenie Ojczyzny modliła się babicka i okoliczna ludność przerażona nadciągającym frontem. Ludność, która skrzętnie pozbierała flagi wroga i zawierzyła swój los opatrzności bożej. Akurat w momencie podniesienia najświętszego sakramentu kilku oficerów wysokich rangą z płk Bronisławem Prugarem Ketlingiem wstąpili do świątyni. Ta krótka rozmowa Bogiem i ze stryjem, błogosławieństwo i dobra rada, podniosła na duchu płk Prugara Ketlinga, dodała sił i wyobraźni do dalszych działań. Dodać należy też, że oderwana 11 KDP była zdana w terenie na siebie i na solidaryzm społeczny. Tak przedstawił ten problem dowódca 11 KDP.” Od 8 września nie otrzymywaliśmy żywności. Odziały na własną rękę organizowały eksplorację zasobów miejscowych, napotykając na każdym kroku niesłychana ofiarność i pomoc ludności cywilnej. Do dzisiejszego dnia tkwią w pamięci długie szpalery kobiet i dziewcząt wiejskich, wynoszących samorzutnie chleb, mleko i masło dla przechodzących żołnierzy. Życzliwe spojrzenia zapłakanych oczu i dobre słowa zachęcały do jedzenia.” 13 września w Krzywczy 11 KDP zadała 7 dywizji bawarskiej i części 4 dywizji lekkiej oraz 2 dywizji górskiej niemieckiej poważnego łupnia. Wzięto jeńców i zdobyto dużo wojennego sprzętu. Również pokonano 9 p dragonów z 4 dywizji lekkiej w nocnym przebiciu się pod Łętownią. Płk Prugar Ketling i dowódcy pułków wdzięczni byli żołnierzom za godną podziwu postawę i poświęcenie, że w tych ciężkich chwilach zadali przeciwnikowi duże straty i nauczyli go szacunku dla polskiego żołnierza. Dalszy marsz w kierunku Przemyśla żołnierze chcieli sobie urozmaicić piosenką, ale oficerowie gasili euforię, aby nie zdradzać miejsca swojego marszu wrogowi i nie złapać bomb do plecaka. 14 września wmaszerowano do Przemyśla. Po uśpionych i zamarłych w grozie ulicach słychać było odgłosy żołnierskich butów i końskich kopyt. Zarządzono chwilowy odpoczynek. W sali kasyna trwała w tym czasie narada oficerów dowództw i sztabów niektórych jednostek Frontu Południowego. Wielką radość i zaskoczenie wywołało pojawienie się dowódcy 11 KDP, który zameldował się pod rozkazy gen. Sosnkowskiego. Wnioskując z odgłosów, jakie dochodziły z Krzywczy i Łętowni domniemywano, że odcięta 11 Karpacka Dywizja Piechoty jest stracona, a to właśnie jej siły były nieocenione. Nie podawała się odnosząc zwycięstwo za zwycięstwem.Do zmroku 14 września oddziały niemieckiej 7DP i 2 DG bezskutecznie szturmowały miasto. Przemyśla w tym dniu broniło 5 polskich dywizji. 11 KDP już przed świtem rozpoczęła dalszy marsz. Pozostawiła w Przemyślu 3 batalion 53 pp z jedną baterią artylerii lekkiej pod dowództwem majora Młyńskiego. Marsz odbywał się na trasie Przemyśl- Mościska-Sądowa Wisznia-Gródek Jagieloński-Lwów. Płk Prugar Ketling zatrzymał się na polanie leśnej by przyjrzeć się z boku przechodzącej kolumnie. „W twarzach - sczerniałych od kurzu i znoju, przypominających maski zamarłe w dziwnej surowości - tylko oczy płonęły blaskiem i zdradzały życie, tylko one mówiły o tym, co działo się wewnątrz żołnierskiej duszy.” - Wytrzymacie chłopcy - zapytał. Wytrzymamy panie pułkowniku! „ Odpoczynek zarządzono po osiągnięciu Mościsk przez siły główne. Po chwilowej regeneracji sił 11 KDP ruszyła nadal do boju, aby w dniu 15 września odnieść ponowne zwycięstwo. Nocnym atakiem pomiędzy Sądową Wisznią i Jaworowem, rozbiła świeżo przybyłe jednostki korpusu pancernego „Germania” i wydostała się z potrzasku. Płk Prugar Ketling tak to komentował „ wzięliśmy wtedy mnóstwo jeńców, zdobyliśmy kilkadziesiąt dział i całe steki czołgów i innych pojazdów mechanicznych.”

    Hitler w następstwie tych działań pozbawił dowództwa kilku swych wyższych oficerów i generałów.W Mużyłowicach do starcia z Niemcami przystąpił 49 pp pod dowództwem ppłk dypl. Hodały. Zanim jednak doszło do starcia Niemcy przeżyli miłe zaskoczenie. ”U wjazdu do wsi stała… brama tryumfalna. Po obu stronach gęsty szpaler uśmiechniętych mieszkańców wiwatowała na cześć przybyszów. Pod opony i gąsienice sypały się całe naręcza kwiatów a z dzwonnicy miejscowego kościoła rozbrzmiewał głos dzwonu. Czyżby pomyłka? Nie! Na przystrojonych odświętnie domach powiewały ponad wszelką wątpliwość narodowe flagi Niemiec” (J.Cz.) Wójt powitał Niemców bochnem chleba i solą. Takie było powitanie a jaki koniec? Mużyłowice były bogatą kolonią niemiecką. Ugościli szczodrze przybyszów nie szczędząc trunków i dziewczęta też nie szczędziły swych usmiechów. Niemcy odpoczęli bagatelizując bój o wieś Mogiłę. Oddali się uczcie i zabawie.Tą sielankową atmosferę popsuli Polacy. Nocą kocim krokiem podeszli pod wieś z obnażonymi bagnetami. Niemcom nie pomógł doskonały sprzęt. „Zdawało się, że całe zastępy demonów porwały nagle wieś do piekielnego tańca. Ktoś poruszył dzwony w kościele. Tym razem biły na trwogę. Sapaniu walczących charkotowi konających i jękom rannych wtórował ryk bydła i przeraźliwe skomlenie psów. Coraz częściej też padać zaczęły głosy żebrzących o litość… - O mutti.. Wo bis du?! „( O, mamo gdzie jesteś”) Gdy płk Prugar Ketling z ppłk Popielem osobiście dotarli do wsi, walka wygasała. Nadchodził świt. Zdobycz wyglądała nieprawdopodobnie. Podwórza, ogrody, drogi zawalone były sprzętem i materiałem wojennym. Na obszernym placu przy kościele stało osiem ciężkich armat i wypełnione po brzegi amunicja dwa duże ciągniki. Nieopodal stała bateria dział przeciwlotniczych. Zabrano samochody terenowe, motocykle, pasującą amunicję. Pozostały sprzęt, którego nie udałoby się wykorzystać chociażby z braku wyszkolonych załóg, płk Prugar Ketling polecił natychmiast zniszczyć, aby nie dostało się ponownie w ręce wroga. W wyniku jednego nocnego szturmu przestała istnieć cała doborowa niemiecka jednostka SS. Przestał istnieć ich wyborowy sprzęt. Oblano go obficie benzyną i podpalono, po czym oddalono się pospiesznie zabierając jeńców. Nad Mużyłowice nadciągnęło niczym kluczem żurawim kilkanaście niemieckich bombowców i zbombardowało całą wieś niosąc jej śmierć i zagładę. Niemieccy jeńcy przerażeni przyglądali się wyczynom Luftwaffe i nazywali ich idiotami, którzy zamiast bombardować widoczne długie węże polskich kolumn zniszczyli doszczętnie niemiecką wieś. Mój ojciec zwykł mawiać „Żołnierze strzelają Pan Bóg kule nosi.” Tu to powiedzenie się sprawdziło. Tylko niewidzialna moc boża mogła tak oślepić napastników, aby zniszczyli wieś będącą niemiecką kolonią a nie dostrzegli swojego przeciwnika. Z jakiej ochrony niebieskiej korzystał mocno wierzący dowódca 11 KDP Duch Święty wie. To tutaj Sam Bóg pokazał moc swego ramienia i upokorzył możnych pewnych siebie Niemców i pokazał, że moc w słabości się rodzi i dobro ostatecznie zwycięża nad złem. Wystarczy tylko głęboka wiara i trwanie przy swoim. Tego samego dnia, czyli 15 września mianowano dowódcę 11 KDP generałem brygady.Półkownikowi von Rundstedt przyszło zameldować o porażce pułku SS Standarte Germania. Mein Fuhler, ich melde (mój wodzu melduję…) w odpowiedzi usłyszał Was fur ein Unsinn! ( Co za nonsens!) Hitler się wściekł i rozkazał wykreślić na zawsze ten pułk z ewidencji i historii armii niemieckiej. Wszystkich oficerów zdegradował i wysłał na pierwsze linie, aby krwią okupili swoją hańbę. Niechlubny koniec SS Standarte Germania Niemcy osnuli mgłą tajemnicy i milczenia. 11 KDP szła dalej. Mocno przetrzebiona w Lasach Janowskich (tych lasach za Mościskami). 18 września czołowe kompanie 11 KDP zostały zaskoczone. Z pistoletem w ręku na czele grupy oficerów rzucił się generał Bronisław Prugar Ketling do szturmu porywająca za sobą gromady piechurów. Lechówka została odbita, sytuacja opanowana i droga otwarta. Pomimo trudności, o kapitulacji nikt nie myślał. Korespondent z 2 dywizji pancernej niemieckiej w relacji z frontu donosi „Strzelcy górscy leża przed jakimś twardym polskim pułkiem, który się dzielnie bije, a którego dowódca musi być dzielny chłop. I nie mylił się. Żołnierz 11 KDP nie skapitulował. Z braku kanonierów przy działach stają oficerowie różnych stopni gen. Prugar, płk Gruiński, płk Obłutowicz. Przeciw uderzenia niemieckie załamują się. Walczący żołnierze 11 KDP żyją już tylko myślą o zemście i dopadnięciu wroga. Ci spośród ocalałych żołnierzy dywizji, którym udało się przedrzeć do Lwowa w liczbie ok. 120 walczyli później równie bohatersko na ziemi francuskiej w szeregach 2 dywizji strzelców pieszych pod tym samym dowództwem. Generał Bronisław Prugar Ketling uniknął niewoli niemieckiej i internowania w ZSRR. Do Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych  w okresie II wojny światowej Generała Sikorskiego, wystąpił z wnioskami o odznaczenie walecznych żołnierzy. Zarówno wnioski jak i sam generał Sikorski zawisły w przestrzeni gdzieś pomiędzy niebem a ziemią, na długo pozostawiając ordery za waleczność w rękach samego Boga. Gdy gen. Bronisław Prugar Ketling przedostał się do Francji, 11 listopada 1939r. został powołany na stanowisko dowódcy 2. Dywizji Strzelców Pieszych; na czele dywizji walczył w czerwcu 1940 r. w południowo-wschodniej Francji. 20 czerwca przekroczył z dywizją granicę Szwajcarii i został internowany. W 1945 powrócił do Polski. Pełnił funkcje szefa gabinetu Naczelnego Dowódcy i szefa Departamentu Wyszkolenia Bojowego Ministra ON. Zmarł w 1948 roku. W opinii badających historię wojny Gen. Prugar-Ketling okazał się chlubnym wyjątkiem, Był jednym z pośród najlepszych dowodzących wielkimi jednostkami Armii Polskiej. 

     Generał dywizji Bronisław Prugar-Ketling, urodził się 2 lipca 1891 w Trześniowie jako jeden pośród siedmiorga dzieci syn Karola i Ludwiki z d. Rymanowicz. Już jako dziecko miał zacięcie do nauki uczęszczając do oddalonej szkoły podstawowej w Trześniowie, a później w sąsiedniej wsi Jaćmierzu. Jego syn pisze we wspomnieniach o ojcu tak o tamtych „Boso z workiem na plecach, w którym miał jeden podręcznik do wszystkich przedmiotów, tabliczkę woskową, metalowy rysik do pisania liter i cyfr na ugniatanej warstwie wosku, pajdę razowego chleba.” Po stracie ojca w dość młodym wieku jego wychowaniem i wykształceniem zajął się stryj ks. Wojciech Prugar proboszcz Babic. Był zdolnym dzieckiem i uparcie dążył do celu. Ukończył gimnazjum w Sanoku. Tutaj już działał w „Zarzewiu”. Studia podjął w 1910 r we Lwowie na Uniwersytecie Jana Kazimierza na Wydziale Prawa i Umiejętności Politycznych. Działał również w powstających w ówczesnym czasie „Drużynach Bartoszowych”. W latach 1914 -1916 był oficerem 84. Pułku Piechoty w Armii Austriackiej. W kolejnych latach dowódcą kompanii, a później dowódcą 3. batalionu 2 Pułku Strzelców Pieszych. Do Polski powrócił z Armią Hallera, gdzie walczył jako dowódca batalionu 44. Pułku Strzelców Kresowych na Wołyniu. W 1920 roku został skierowany na front, jako szef wydziału operacyjnego samodzielnej Grupy Operacyjnej płk Rybaka oraz Frontu Południowego gen. Rydza-Śmiglego. W sierpniu 1924 roku został mianowany podpułkownikiem Sztabu Generalnego, a niespełna miesiąc później został szefem Oddziału Ogólnego Dowództwa Okręgu Korpusu w Przemyślu. Generał Prugar-Ketling był również dowódcą 45. Pułku Strzelców Kresowych w Równem. W kampanii wrześniowej jako dowódca 11 KDP 15 września w 1939r został mianowany generałem brygady Walcząc za granicą dowodził 2. Dywizji Strzelców Pieszych w Armii Polskiej we Francji. W lipcu 1947 r. otrzymał stopień generała dywizji. Został odznaczony m.in. Orderem Wojennym. Virtuti Militari IV i V klasy, Krzyżem walecznych (dwukrotnie), Złotym Krzyżem Zasługi.Zmarł 18 lutego 1948 w Warszawie, pochowany w Alei Zasłużonych na cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Jego mogiły strzeże biały orzeł. Dziś pamięć o nim ożyła dzięki książce wydanej w tym roku pt. Generał Bronisław Prugar Ketling - wspomnienia syna” autorstwa Stefana Prugara Ketlinga Prezesa Fundacji Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, który wykorzystał nieznane dotąd dokumenty archiwalne z Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie, Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie.Bohater wrześniowej kampanii zapomniany przez dziesięciolecia komunistycznego, reżimu jak zresztą niezliczone rzesze polskich żołnierzy walczących w szeregach AK, dziś dla współczesnego czytelnika jawi się jako wzorowy przykład obywatelskiej postawy pełnej patriotyzmu i miłości do Ojczyzny.